Rozmowa z Grzegorzem Trochimczukiem, prezesem warszawskiego Oddziału ZLP

przegladdziennikarski.pl 2 tygodni temu

ŻEBY LITERATURA NIE PONOSIŁA DALSZYCH STRAT!

Karol Czejarek (Karol): – Panie Prezesie zadziwia mnie Pańska inicjatywa (pozytywnie oczywiście) od czasu, gdy objął Pan rządy w okręgu warszawskim ZLP (którego i ja jestem członkiem). Jestem pod wrażeniem także Pańskiej najnowszej propozycji skierowanej do koleżanek i kolegów dla uczczenia Święta 8 Marca. Jakie są efekty tego pomysłu i ile osób zaprezentowało swoje nowe utwory? Nie jestem poetą, ale jako prozaik, tłumacz i eseista chętnie też oddałbym cześć wszystkim kobietom z okazji ich Święta (jak najbardziej zasługują na to), ale na scenie o wiele łatwiej zaprezentować wiersz niż utwór napisany prozą. Dlatego pytam, jak swoje „życzenia” mogą zaprezentować prozaicy? A może z tej okazji wydać wspólny „Almanach poezji i prozy o kobietach” i otworzyć nim nową serię wydawniczą WARSZAWSKIEGO ŚRODOWISKA LITERACKIEGO POETÓW I PROZAIKÓW”? I może jeszcze w tym roku wydać w tej serii co najmniej 5 książek?


Grzegorz Trochimczuk (Grzegorz): – Hola, hola, nie tak prędko. Napływ „inicjatywy” od chwili, gdy objąłem – jak Pan to nazwał – „rządy”, jest naturalnym przejawem zaangażowania na zasadach wolontariatu. Podejmując się czteroletniej prezesury w oddziale warszawskim byłem świadomy, iż zachodzące w świecie zmiany technologiczne, rozwój kultury obrazkowej, dominacja Internetu w komunikacji, prowadzą do nieodwracalnych zmian w świadomości człowieka, społeczności i w kulturze. Przygotowanie programu przystającego do wymagań teraźniejszego świata wymaga dobrego, zgranego i pracowitego zarządu!

Karol: – Tak, oczywiście, zatem przejdźmy do konkretów: jakie plany ma Zarząd naszego Okręgu, bądź co bądź największego i ważącego w rozwoju literatury współczesnej Polski (nie kwestionując oczywiście dorobku i znaczenia wszystkich innych okręgów, które są równie ważne)?

Grzegorz: – Nasze zasoby finansowe są bardziej niż skromne, więc mało co można zrobić, żeby nie tylko oferta działań promujących literaturę była nowoczesna, ale także nasze biuro stało się wydolne. Bowiem nie zatrudniamy nikogo, opłacana jest jedynie księgowość. Pozostałe środki – przy nadzwyczaj niskiej wysokości składek członkowskich (a wyższych nie możemy wymagać od „ubogich” w większości literatów) nie wystarczają na działalność upowszechnieniową, promocyjną, a choćby opiekuńczą.

Karol: – Dobrze, iż wspomniał Pan o składce, mimo iż jest niska, koleżanki i koledzy ociągają się z jej regularnym wpłacaniem na konto ZO ZLP. Jaka jest tego przyczyna? – odpowiadają: „co mamy z tego, iż płacimy składki? Kiedyś przynajmniej mogliśmy liczyć np. na stypendia czy na dopłatę do kosztów publikacji.
Ale proszę kontynuować swoją odpowiedź…

Grzegorz: – Zatem wracam do przerwanej myśli.
Literatura i czytelnictwo nieuchronnie ponoszą straty, podobnie ubożeją bezpośrednie relacje międzyludzkie. W moim przekonaniu nasza organizacja o ponad stuletniej historii daje szansę bezpośrednich relacji między pisarzami. Są one bardzo owocne: oko w oko pisarz wobec pisarza, pisarz wobec czytelnika. I tak się złożyło, iż widząc poruszenie wśród panów składających życzenia paniom z okazji Święta Kobiet oraz wśród pań „ochoczo” reagujących na nie, zaproponowałem spotkanie w Domu Literatury, które nazwałem „Wiosennym (po)ruszeniem”. I… – jak napisałem w zawiadomieniu na naszej stronie internetowej www.zlpwarszawa.pl – miało to być (i było) forum czytania nowych wierszy i fragmentów prozy. Przy czym impreza miała charakter otwarty, zgłoszenia do prezentacji przyjmowane były przed wejściem na salę w Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu. Autorów też prosiliśmy o przygotowanie tekstów (nowych!) i krótkiej historii na temat ich powstania. Choć – jak wiadomo – poezji nie należy wyjaśniać, ale kto zabroni autorowi opowiedzieć o swojej twórczej pracy?

Karol: – A tak naprawdę, co Pana natchnęło, aby Święto 8 Marca (nie wszyscy je dzisiaj lubią) stało się – jak Pan to nazwał – „Wiosennym (po)ruszeniem”?

Grzegorz: – Kobieta nie była tematem wywoławczym, ale kobiece święto natchnęło mnie do zaproponowania otwartej formy prezentacji własnych, nowych utworów. I okazało się, iż miałem rację! „KOBIETA i JEJ ŚWIĘTO” okazało się być tematem mile widzianym.
Myślę też, iż i fakt uczestnictwa w spotkaniu pań ożywiło jego przebieg. Poeci czytali swoje wiersze i poematy, zaś prozaicy – fragmenty swych powieści, opowiadań i esejów.

Karol: – Proszę o kilka przykładów, może jakieś nazwiska, ciekawsze tytuły wierszy, fragmenty prozy…

Grzegorz: – W Domu Literatury odbyło się kameralne spotkanie z udziałem 11 osób. Okazało się, iż dla zajęć o charakterze warsztatowym, a przecież i towarzyskim, uzyskaliśmy optymalny wariant, co pozwoliło wszystkim uczestnikom na zaprezentowanie własnych utworów i na swobodną dyskusję.

Karol: – Super, szczerze gratuluję! Proszę wobec tego o relację z tego spotkania.

Grzegorz: – Rozmawialiśmy o motywach powstawania poszczególnych utworów, zastanawialiśmy się nad współczesnym (lub nie) charakterem obecnego pisarstwa.
Jak podkreślił Zbigniew Milewski, któremu towarzyszyła żona Anna, współczesność w literaturze datuje się od późnych lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, czego przykładem może być twórczość Stanisława Grochowiaka.
Marek Wawrzkiewicz przywołał postać Krzysztofa Gąsiorowskiego, który dla wielu przyjaciół i następnych poetów stał się niemal ikoną. Pojawia się nie tylko w wierszach, ale i… w snach. „Gąsior” stał się inspirującym pojęciem, podobnie jak w moim przypadku taką rolę spełnił Hotel Lambert, czemu dałem wyraz w wierszu po tym właśnie tytułem.
Dla porządku wypada też dodać, iż w spotkaniu uczestniczyli również Ewa i Piotr Duminowie, Majka Żywicka-Luckner, Mira Umiastowska, Barbara Rustecka, Zosia Mikuła „Sofim”, Mieczyslaw Kozłowski. Więcej relacji na ten temat (a także niektóre teksty) można znaleźć na naszej stronie internetowej.

Karol: – Cieszę się, iż przy okazji zostali przywołani wspaniali poeci: Stanisław Grochowiak i Krzysztof Gąsiorowski, czy tego rodzaju spotkania będą kontynuowane?

Grzegorz: – Spotkania „mające (po)ruszać” będziemy oczywiście kontynuować. W odróżnieniu od odbywających się promocji pisarzy i ich twórczości w Domu Literatury, na zasadzie nieco przypominającej akademie (scena – twórcy i krytycy, widownia – publiczność), sesje warsztatowe pozwalają zmierzyć się z opinią kolegów-pisarzy, sprawdzić swe umiejętności i kondycję pisarską, ale też umocnić, albo zmienić swoje podejście do własnej twórczości. Oczywiście dla dobra literatury. Takie jest nasze życzenie.

Karol: – Trzymam zatem mocno kciuki, aby to życzenie się spełniło.

Grzegorz: – Dziękuję, ale możliwość spełniania przez naszą organizację roli statutowej nie jest zależna wyłącznie od nas. Tym bardziej, iż ZLP ma spełniać także niezwykle istotną funkcję poprawiania stanu czytelnictwa, zwracania uwagi na literaturę wartościową, w odróżnieniu od taniej komercji.

Karol: – Panie Prezesie, jak najbardziej zgadzam się z Pańską opinią. A co w tej sprawie jest aktualnie robione?

Grzegorz: – Od lat prowadzimy np. akcje spotkań młodzieży szkolnej z pisarzami podczas tzw. lekcji poetyckich!
Każdorazowo musimy jednak składać wnioski o wsparcie naszych dobrych, sprawdzonych projektów, w ramach konkursów prowadzonych przez MKiDN, miasto lub dzielnice. Mnóstwo wysiłku wkładamy w „wyszukiwanie” potencjalnych sponsorów dla niektórych naszych przedsięwzięć. To jest stan urągający zwykłej przyzwoitości.

Karol: – Tak, to POWINNO się zmienić!

Grzegorz: – Cieszę się, iż podziela Pan w tej sprawie naszą ocenę.
Tym bardziej, iż my nie pojawiliśmy się w kraju znikąd, mamy za sobą ponad stuletnią historię.
Tradycyjne formy pracy nie mogą stawać w szranki z modelowaniem na siłę nowych pomysłów.
Najbardziej aktualnym przykładem jest odmowa wsparcia przez UM Warszawy naszej sztandarowej imprezy – Warszawskiej Jesieni Poezji!
Tym bardziej, iż tegoroczna Jesień będzie już 52. z kolei, to wiele lat tradycji.
Tymczasem nasz wniosek złożony w terminie i w pełni dostosowany do założeń tego projektu, który ma ugruntowaną formułę od 1972 roku został odrzucony.
Prosiliśmy o wsparcie kwotą 34.700 zł, sami zadeklarowaliśmy z naszych środków 17.000 zł. Program jest powiązany z dwiema ważnymi rocznicami: 80. rocznicą śmierci K. K. Baczyńskiego (ta sama rocznica związana z wybuchem Powstania Warszawskiego) i 90. rocznicą urodzin St. Grochowiaka, prekursora polskiej poezji współczesnej.
Otrzymałem w tej kwestii lakoniczne zawiadomienie:
Ocena formalna Pozytywna, Ocena merytoryczna Negatywna.
Decyzja bez uzasadnienia i bez możliwości odwołania.
Miasto nas nie lubi?
W komisjach konkursowych zasiadają urzędnicy, nikt nie objaśnia decyzji na tak lub na nie, konkursy przez to nie są przejrzyste, o sprawiedliwości nie mówię, nie jestem naiwny. Pytanie podstawowe dotyczy polityki państwa w dziedzinie kultury, a szczególnie wobec literatury – dlaczego jej nie ma?
Miasto Warszawa odzwierciedla ten stan bardzo wyraźnie, choćby bardziej niż w innych ośrodkach w kraju, gdzie zrozumienie dla promocji literatury i czytelnictwa jest znacznie bardziej przyjazne.

Karol: – No właśnie, dlaczego polityki państwa w zakresie kultury dzisiaj nie ma?
Wierzę, iż obecny rząd i nowy minister MKiDN (o co przy okazji APELUJĘ do Niego), uzna ZLP za partnera, jak też inne organizacje, bo jest przecież jeszcze SPP, są tłumacze literaccy i inni.
To przedstawiciele tych związków powinny stanowić trzon Komisji, o której Pan wspomniał i decydować o stypendium, czy innej formie wsparcia procesu twórczego, czy tak Pan to widzi? Proszę śmiało zgłosić w tej sprawie swoje postulaty, bo to jest TAKŻE celem naszej rozmowy! (Myślę, iż zapozna się z nią pan Minister i Jego zastępca, który w tej chwili ma w swoim zakresie sprawy książki, literatury, czytelnictwa…).

Grzegorz: – Z całą pewnością ma Pan rację, i oby stał się Pan dobrym prorokiem, pokładając wiarę w nowe rozdanie polityczne.

Karol: – Chciałbym nie tylko być w tej sprawie „dobrym prorokiem”, jak Pan powiedział, ale wspólnie z Panem o to zabiegać, podobnie jak wtedy, gdy przed laty byłem dyrektorem Departamentu Książki i Bibliotek MKiS (gdy ministrem kultury był prof. Aleksander Krawczuk, też przecież pisarz, a jego zastępcą – równie oddany naszej sprawie – (przedwcześnie zmarły) Kazimierz Molek. Ale proszę kontynuować swoją odpowiedź…

Grzegorz: – Tak się składa, iż literatura traktowana jest po macoszemu. Oczywiście na poziomie Ministerstwa można zdobyć środki na działania, które planują liczne instytucje kulturalne – biblioteki i świetlice, domy i kluby kultury, stowarzyszenia i grupy lokalne.
Konkursy rozpisane są w programach prowadzonych przez liczne departamenty, centra i instytuty. I tu…
w programie prowadzonym przez Instytut Książki, złożyłem wniosek na promocję czytelnictwa, szczególnie w formie lekcji poetyckich. Jednak od końca listopada ubiegłego roku do tej chwili nie ma rozstrzygnięcia dla naszego wniosku,
więc jak planować naszą pracę?
Ale to, co najistotniejsze:
Związek Literatów Polskich nie jest konkurentem dla świetlic, mimo iż doceniamy ich wartość pracy, choćby tych najmniejszych.
Naszym zadaniem jest koncentrowanie wysiłku na pobudzaniu mocy twórczej pisarzy, tworzeniu warunków wydawniczych dla nowych dzieł i dla wznowień, udostępnianie wiedzy o nowych tytułach wydawniczych, zachęcanie czytelników do sięgania po dobre tytuły.

Karol: – Jakże pięknie, a przede wszystkim TRAFNIE Pan to sformułował! Podpisuję się po każdym Pańskim postulatem.

Grzegorz: – Bowiem nie możemy zapominać, w dobie mocno rozwijającej się kultury obrazkowej, że… naród bez własnej literatury będzie duchowo ubożał. Wystarczy przyjrzeć się, jak wyedukowane są w tej dziedzinie nowe pokolenia wstępujące?!
Nie może wystarczać szybka i płytka komunikacja w sieci.
Z całą mocą pragnę zatem podkreślić konieczność debaty nad polityką państwa w dziedzinie literatury.
Musi ona dotyczyć twórców, zapewnienia im sprzyjających warunków do pracy, polityki wydawniczej, dającej preferencje Literaturze wobec łatwych książek komercyjnych, opracowanie zasad zaopatrywania bibliotek i czytelni w wartościowe pozycje tak, jak to drzewiej bywało, sprowokować odrodzenie prawdziwej krytyki. A – co oczywiste – NALEŻY ZNOWU okazać organizacjom pisarskim zaufanie i włączyć nas do partnerskiej pracy w tej dziedzinie.

Karol: – A więc przydałby się nowy Kongres Kultury? Albo przynajmniej posiedzenie parlamentarnej Komisji Kultury o sytuacji związków twórczych, a po niej podjęcie stosownej uchwały Sejmu RP? Co pan na to? I przy okazji:
jak wygląda w tej chwili w tej sprawie kooperacja Pana ze swoim odpowiednikiem Stowarzyszeniem Pisarzy Polskich?

Grzegorz: – Nie mogę odpowiedzieć, jak układa się kooperacja ZLP z SPP na poziomie ogólnopolskim, w tej sprawie mogą zabrać głos Marek Wawrzkiewicz i Anna Nasiłowska, aktualni szefowie obu organizacji.
O ile wiem, nie wygląda to najlepiej, bowiem także na poziomie oddziałów warszawskich praktycznie współpracy takiej nie ma!
Zdaje mi się, iż zakrzepłe poglądy o politycznych i niepolitycznych korzeniach organizacji wciąż dyktują wzajemne postawy.
Konkurencja wygrywa ze wspólnotą interesów.
Nie odnoszę też wrażenia, iż prezesowi Zbigniewowi Zbikowskiemu zależało na wzajemnym zbliżeniu programowym i organizacyjnym, mimo iż dzielimy ten sam budynek.

Karol: – A ja na Pana miejscu próbowałbym, przynajmniej na szczeblu warszawskich oddziałów, złamać uprzedzenie i zaproponował taką współpracę. Co stoi temu na przeszkodzie?

Grzegorz: – Nie mam pewności, czy członkowie obu organizacji nie mieliby innego spojrzenia w tej kwestii?
Ja sam nie wychylam się z żadną propozycją, bowiem wcześniejsze próby, które podejmowała moja poprzedniczka Aldona Borowicz, spełzły na niczym, a na dodatek reakcja była – powiedzmy prosto z mostu – wroga.
Osobiście nie widzę przeszkód dla współdziałania w realizacji jeszcze piękniejszych Warszawskich Jesieni Poezji.

Karol: – To tym bardziej warto zaprosić „konkurentów” do wspólnych akcji, a przede wszystkim Warszawskiej Jesieni Poezji. Ale… także do wspólnego występowania do władz o sprawy środowiska, o pomoc w wydawaniu książek czy stypendia twórcze i ochronę socjalną….

Grzegorz: – Wracając jeszcze do Pańskiej propozycji dotyczącej zwołania nowego Kongresu Kultury uważam, iż ma ona sens, szczególnie po tylu latach milczenia.
Ale być może lepszym pomysłem byłby Kongres Literatury, poświęcony pisarstwu, rynkowi wydawniczemu, dystrybucji i promocji czytelnictwa. Oczywiście, chodzi tu przede wszystkim o wybrzmienie rozmaitych opinii środowisk literackich oraz o bardzo ważne zaangażowanie państwa w stwarzanie dobrostanu dla twórczości literackiej…
Kto wie, czy jednak nie powinniśmy sięgnąć do tradycji z okresu II Rzeczypospolitej, by zaczerpnąć nieco pomysłów od państw troskliwych wobec pisarzy i wydawców, a więc także i czytelników.

Karol: – Jak najbardziej jestem za Pańskim pomysłem, to znaczy za KONGRESEM LITERATURY!

Grzegorz: – A ja jestem za tym, aby pierwszy ruch w tej sprawie „wyszedł” ze strony parlamentarnej Komisji Kultury.
Deklaruję pomoc w przygotowaniu tematyki, materiałów i osób, które mogłyby się zaangażować w opracowanie pytań i tez.
Karol: – Proponuję więc przekazanie w tej sprawie Sejmowej Komisji Kultury naszej rozmowy wraz z listem podpisanym przez nas obu.
Co Pan na to?
Mogłyby się pod naszym listem podpisać także osoby z Oddziału Warszawskiego.
A może pomysł ten poprze również prezes ZG ZLP Marek Wawrzkiewicz? Osobiście jestem o tym przekonany, tym bardziej, iż obaj Panowie jesteście poetami, a… POECI… to wyjątkowo wrażliwi (wznoszący się ponad poziomy) humaniści!
W każdym razie „ludzie z wizją”, jakimi zawsze byli w przeszłości:
głodni Polski silnej, suwerennej, a przede wszystkim wewnętrznie pojednanej!

Grzegorz: – Jestem za działaniem, niemoc trzeba przełamywać, choćby wiele razy.

Karol: – Panie Prezesie, po stokroć zgadzam się!

Grzegorz: – Tym bardziej, iż powinniśmy zyskać głosy „za” ze strony przewodniczącego Komisji, Bogdana Zdrojewskiego, a także szefowej Podkomisji ds. czytelnictwa i prawa autorskiego, Pauliny Matysiak.

Karol: – Ja też wierzę głęboko, iż podejmą naszą prośbę i „wpuszczą” temat pod obrady Wysokiej Komisji! Ale tak przy okazji, warto też wejść w kontakt ze stołeczną Komisją Kultury! (Jeśli nie teraz, to na pewno zaraz po wyborach samorządowych).

Grzegorz: – Nasza rozmowa trwa, a upływający czas ciągle dodaje nowe fakty. Jak to, iż po czterech miesiącach wyczekiwania dowiedziałem się, ze nasz projekt o dotację złożony w Instytucie Książki przepadł!

Karol: – Nie do wiary, kiedy mamy nowy rząd i na każdym kroku akcentuje się samorządowość, a ZLP jest też samorządem dla pisarzy, gdyż kto – jak nie związki twórcze mają się ująć za swoimi członkami, którzy stanowią o naszej kulturze, wzbogacając ją!

Grzegorz: – Możemy się odwołać, ale doświadczenia w tej materii mamy niezbyt dobre.
Złożyliśmy wniosek zatytułowany: Lekcje poetyckie w szkołach „Wiersze na szóstkę z plusem” w ramach Warszawskiej Jesieni Poezji. Jego sens opisuje ta treść:
Projekt umożliwi zapoznanie uczniów z poezją współczesną, poprzez prezentację wydanej w tym celu antologii 2024.
Również przez promocję twórczości dwóch poetów:
Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1921-1944, z okazji przypadającej w tym roku 80. rocznicy jego śmierci) i Stanisława Grochowiaka (1934-1976, z okazji 90-lecia urodzin).

Karol: – Dodałbym do tego nazwisko, to znaczy twórczość, wspomnianego wcześniej Krzysztofa Gąsiorowskiego. I coś na temat obecnych warszawskich prozaików, nie brakuje bowiem w naszym środowisku talentów.

Grzegorz: – Ale pozwoli Pan, iż dokończę! Więc: lekcje poetyckie „Wiersze na szóstkę z plusem” według naszego pomysłu będą miały charakter spotkań autorskich z poetami.
Związek Literatów Polskich, otwierając cykl spotkań z literaturą współczesną (poezja, proza, dramat, eseistyka itp.), zorganizuje warsztaty literackie dla nauczycieli i uczniów w Domu Literatury w Warszawie podczas 52. Warszawskiej Jesieni Poezji 11 października 2024 r.
Mottem będą dwa cytaty: K. K. Baczyńskiego „Ziemię twardą ci przemienię” (z wiersza „Niebo złote ci otworzę”) i Stanisława Grochowiaka „ A czymże jest poezja, jak nie cząstką natury?” (z wiersza „Krytyka poezji”) oraz okolicznościowe zakładki do książek promujące czytelnictwo.

Karol: – Wspaniale zostało to pomyślane!

Grzegorz: – No właśnie! Gdzie tu jest uszczerbek merytoryczny, który zaniżał nam notę końcową. W odwołaniu napisaliśmy:
Każda przeprowadzona lekcja pozostawia ślad u młodych ludzi. Ich zaangażowanie potwierdza potrzebę żywych spotkań pisarza z czytelnikami.
To będzie owocować wrażliwością na literaturę.
Wysokie kwoty dotacji otrzymały m.in.: Fundacja Burza Mózgów, Iwona Haberny Agencja Promocyjna OKO, Fundacja Tygodnika Powszechnego, Instytut Kultury Miejskiej, Fundacja Olgi Tokarczuk, Fabryka Sztuki w Łodzi i wiele innych – TYMCZASEM
nasza oferta w niczym nie ustępuje tym instytucjom!!!

Karol:
O „uszczerbku” nie ma mowy. Pański pomysł jest na „szóstkę”!

Grzegorz: – Dziękuję!
Pozwoli Pan, ze będę jeszcze kontynuował swoje uzasadnienie!
Nasza inicjatywa jest i celowa, i przemyślana, a także potwierdzają ją zebrane doświadczenia.
ZLP od wielu lat organizuje lekcje poetyckie w szkołach, ma wielkie doświadczenie i zbiera pozytywne opinie.
W tym roku kolejni nauczyciele czekają na nas.

Karol: – Panie Prezesie szanowny, z punktu widzenia merytorycznego projekt zasługuje na najwyższą wartość. Tym bardziej, iż docieranie z literaturą za pośrednictwem młodzieży jest najbardziej pożądanym posunięciem strategicznym.
Krótko mówiąc:
Wartość organizacyjna Waszego projektu jest bezsporna, ponieważ znajduje się w rękach doświadczonych ludzi z ZLP. Dlatego uważam, iż wartość punktowa i ocena Komisji powinna być znacznie wyższa…

Grzegorz: – …tym bardziej, iż w corocznej próbie sił i w kolejnych edycjach konkursowych od nowa musimy udowadniać, iż na to wsparcie zasługujemy.
Nauczycielka z LI LO im. Tadeusza Kościuszki w Rembertowie, p. Elżbieta Krasnodębska napisała do mnie po ubiegłorocznej akcji: W dniu 12 października, w ramach Warszawskiej Jesieni Poezji LI Liceum im. Tadeusza Kościuszki w Warszawie, odwiedził nas poeta Grzegorz Trochimczuk.
Podczas lekcji poetyckich opowiedział, m.in. o swojej drodze twórczej, źródłach artystycznych inspiracji oraz przedstawił swoje liczne publikacje i Antologię
„Jaka piękna jest Warszawa!” wydaną z okazji tegorocznej edycji festiwalu.
Młodzież uczestnicząca w spotkaniu wysłuchała również utworów pana Trochimczuka oraz miała możliwość zaprezentowania własnych wierszy i zadania wielu pytań.
Gość chętnie na nie odpowiadał i zachęcał uczniów do zagłębienia się w świat twórczości literackiej oraz próbowania swoich sił w pisaniu.
Uczniowie docenili erudycję pana Trochimczuka oraz jego otwartość na młodych ludzi.
Udział w spotkaniu wywarł duże wrażenie na licealistach, pozwolił im spojrzeć na poetów i ich utwory z innej perspektywy oraz rozbudził zainteresowanie wydarzeniami kulturalnymi organizowanymi w naszym mieście.
Osobiście uważam, iż nie ma lepszej rekomendacji dla sensu prowadzenia akcji opisanej w projekcie.
A my musimy przełykać gorzkie pigułki upokorzenia i udowadniać wciąż od nowa własną wartość, i…
że nie jesteśmy wielbłądem, a przecież jaki jest koń, każdy widzi, drodzy członkowie komisji programu promocji czytelnictwa.
Prosiliśmy o dotację w wysokości 41.200 złotych zaledwie, sami zamierzaliśmy do tego dołożyć 12.900 złotych. A dostaliśmy figę!

Karol: – Rozmawiamy już dość długo i chyba poruszyliśmy wiele tematów, a może „środowisko” dorzuci do nich jeszcze jakieś sprawy, zostawiając swoją opinię pod tekstem?
Zatem Panie Prezesie szanowny –
niech zakończeniem dzisiejszej rozmowy będzie jakiś najnowszy Pana wiersz (jeszcze niepublikowany)…

Grzegorz: – Bardzo dziękuję za rozmowę i możliwość uzewnętrznienia trosk, które mną targają jako prezesa oddziału ZLP, ale też jako człowieka, pisarza i społecznika.
Bez względu na to, czy państwo będzie realnie przyjazne Literaturze, to dobry pisarz ma swoją wartość i zawsze obroni się w historii.
Nie wiadomo tylko, jak przetrwają niektórzy w tej chwili poczytni, hołubieni przez rynek.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniu, aby zakończyć rozmowę słowami wolnymi od problemów dnia codziennego dzielę się moją poezją:

Kiedy piszę

Jakaś struna życia we mnie szamocze
a mózg przeszywa ostrzem myśl, i to jest piękne.
Wtedy nic nie może przemienić się w klęskę.

Zarówno kochać mogę, jakbym był w rozkwicie,
i oddycham równocześnie przez wieczną chwilę,
żeby śmiertelność odłożyć na dalekie później.

I zwę siebie intelektualnym perpetuum mobile,
z lirycznym zachwytem, co łzę choćby zniesie,
o ile będzie tylko słoną przyprawą na deser.

Z pracowni, w której przebywam już długą jesień,
wybieram najświeższe zdania oprawione snem
o potędze, która wśród wszystkiego ma miejsce pierwsze.

I już nie umkną mi nieśmiałe godziny, ni dni
biegnące wciąż prędzej pomiędzy palcami,
bo umysł je będzie przedłużał i wił złotymi głoskami

________________________
Warszawa, 26 lutego 2023

Idź do oryginalnego materiału