Po raz pierwszy od ponad 100 lat w USA nie ukazuje się żaden polskojęzyczny dziennik

bialyorzel24.com 2 tygodni temu

Od 15 kwietnia br. nowojorskie wydanie Super Expressu zmieniło frekwencję z gazety codziennej na dwa wydania w tygodniu: obejmujące środek tygodnia oraz wydanie weekendowe. Nowojorski Super Express był ostatnią polskojęzyczną gazetą w USA ukazującą się w codziennym nakładzie. Zmiana ta zamyka pewien rozdział nie tylko w historii tego wydawnictwa, ale również w dziejach Polonii.

W sklepie MaxMart w New Britain, CT sprzedaje się dziś około 60 polskojęzycznych gazet dziennie. Fot. Robert Iwanicki

Na przestrzeni ostatnich 20 lat zaczęły znikać z rynku kolejne polskie dzienniki, nie wszystkie jednak zawieszały swoją działalność. Niektóre z najstarszych polskojęzycznych tytułów wydawanych w USA w ostatnich latach tak samo jak Super Express zmieniły frekwencję, czasem też i właścicieli, ale ukazują się do dziś. Z jednej strony zawieszenie codziennej działalności Super Expressu, jak i innych dzienników, których śladem poszła nowojorska gazeta, można zinterpretować jako dowód na kurczący się rynek mediów polonijnych. Z drugiej strony jednak jest to przykład skutecznego i słusznego dostosowania się przez wydawnictwa do obecnych realiów, aby móc przez cały czas prosperować, a choćby się rozwijać. Zmiana ta jest też idealną okazją do przyjrzenia się, jak wygląda dziś sytuacja polskojęzycznych gazet wydawanych w USA.

W niektóre weekendy w polskiej piekarni Roly Poly w New Britain w stanie Connecticut z drewnianego stoiska przy wejściu znika choćby do kilkunastu tysięcy egzemplarzy bezpłatnych, polskich gazet. W Markowej na nowojorskim Greenpoincie zaplecze apteki zapełnione jest stosami polskojęzycznych pism, które klienci otrzymują w siatkach razem z zakupami. Do obu sklepów Piast Meats & Provisions w Garfield w stanie New Jersey, ze względu na ograniczoną ilość miejsca, niektóre wydania dowożone są kilka razy w tygodniu, a Polonia Market w niekojarzącym się zbytnio z polonijną społecznością Pawtucket w stanie Rhode Island odbiera prawie 400 egzemplarzy lokalnej polskiej gazety. Z European Bakery w Worcester w środkowej części stanu Massachusetts polskojęzyczną prasę odbierają zaopatrujące się tutaj polskie sklepy z takich odległych miejsc jak New Hampshire czy Maine. Patrząc na to zainteresowanie oraz nakłady, jakie schodzą w wielu punktach, można dojść do wniosku, iż prasa polonijna w USA ma się znakomicie.

A jednak zmiany

Patrząc na ten sam obraz z innej strony, na przestrzeni ostatnich lat niektóre z największych polonijnych gazet zmieniły frekwencję, a kolejne całkowicie zniknęły z rynku – w tym nowojorski dziennik „Gazeta Polska” czy ukazujący się dość krótko „Polski Dzień”. Do tych, które przekształciły się z dzienników na tygodniki, zalicza się wydawany od ponad 50 lat nowojorski „Nowy Dziennik”. Wydawany od 1908 roku „Dziennik Związkowy” w Chicago w 2020 roku przestał ukazywać się jako dziennik i wydawany jest w tej chwili trzy razy w tygodniu: w poniedziałki, środy i piątki. Do tego grona zalicza się też ostatni polskojęzyczny dziennik w USA, nowojorski „Super Express”, który kilka tygodni temu zmienił swoją frekwencję na dwa wydania w tygodniu – wtorkowe oraz weekendowe. Skąd więc ta sprzeczność?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy przyjrzeć się nie tylko nakładom gazet, ale również poziomowi i rodzajowi zawartych w nich reklam. Polonia wciąż lubi, a czasem choćby preferuje, prasę drukowaną i pomimo iż zapotrzebowanie na nią nieco spada, tendencja ta jest o wiele mniej widoczna w przypadku tytułów etnicznych niż w przypadku mainstreamowych gazet w USA. To, jak kształtują się w tej chwili te trendy na rynku polonijnym, sugeruje, iż zapotrzebowanie na drukowane polskojęzyczne gazety w USA gwałtownie nie zniknie. Ale zapotrzebowanie wyłącznie po stronie samych czytelników nie wystarczy, aby tytuły te utrzymać.

Chodzi o reklamy

Większość tytułów w o wiele większej mierze polega na reklamach i ogłoszeniach, o ile chodzi o dochody, niż na sprzedaży samych gazet. W przypadku gazet bezpłatnych, których nakłady są dziś przeważnie większe niż gazet płatnych, całokształt ich działalności utrzymują reklamy. I tu znaleźć można powód, dla którego pomimo iż polonijne wydawnictwa wciąż cieszą się sporym zainteresowaniem ze strony czytelników, rynek ten się jednocześnie kurczy.

Spadek poziomu reklamodawców na polskim rynku wynika z kilku przyczyn. Jeszcze dwadzieścia lat temu branże, które najwięcej i zarazem najczęściej reklamowały się w polonijnych mediach, to usługi telefoniczne do Polski, bilety lotnicze do Polski, polska telewizja czy przekazy pieniędzy do Polski. Każdą z tych branż przekształcił bądź zastąpił dziś internet. Internet dał też firmom wiele innych możliwości reklamowania się, gdzie jeszcze nie tak dawno polskojęzyczna prasa była jedną z niewielu możliwości dotarcia do Polonii. Dziś firmy zainteresowane rynkiem polonijnym mają do wyboru wiele opcji, począwszy od banerów na internetowych portalach po kampanie e-mailingowe czy media społecznościowe. Wiele polskich firm, choćby tych specjalizujących się wyłącznie w polskich produktach, polega dziś też na o wiele bardziej zróżnicowanej klienteli, a wszelkie działania marketingowe kieruje już nie tylko do rodaków, ale do coraz bardziej ogólnego grona odbiorców. I pomimo iż reklamodawcy przez cały czas chętnie ogłaszają się w polonijnej prasie, czerpiąc z tego namacalne korzyści, o wiele trudniej tytułom drukowanym pozyskać czy zatrzymać na stałe klienta.

Dystrybucja

To właśnie kształtujący się odmiennie niż kiedyś rynek reklamowy jest jedną z głównych przyczyn zmian na rynku prasy polonijnej. Warto też zauważyć, iż zmiany te, jak na razie, dotyczyły przede wszystkim polskojęzycznych dzienników, które nie tylko musiały polegać na codziennych czytelnikach i codziennych reklamodawcach, ale też na codziennej dystrybucji, obejmującej często kilka stanów oddalonych od siebie choćby o kilkaset mil. W przypadku „Super Expressu”, jak wyjaśnia redaktor naczelny gazety, to właśnie trudności z codzienną dystrybucją doprowadziły do zmiany frekwencji. Gazeta dostępna jest nie tylko w Nowym Jorku i New Jersey, ale również w Pensylwanii, Connecticut, a choćby w Massachusetts.

Zmiana częstotliwości wydawania „Super Expressu” w Nowym Jorku była spowodowana trudnościami z dystrybucją i została niejako wymuszona przez naszych partnerów, którzy rozwożą gazetę do punktów sprzedaży. Staramy się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Mniej wydań nie oznacza, iż będą one mniej ciekawe. Wręcz przeciwnie, będziemy mieć więcej czasu i możliwości, by poszerzyć zakres podawanych informacji, w tym przede wszystkim lokalnych, związanych z życiem Polaków w USA. Nawiązaliśmy współpracę z nowymi dziennikarzami. W dobie internetu walor czysto informacyjny w przypadku prasy drukowanej ma już drugorzędne znaczenie. Dlatego gazeta będzie ewoluować w kierunku magazynu z dłuższymi, pogłębionymi artykułami, stałymi rubrykami itp. Wierzę, iż czytelnicy przyzwyczają się do nowego harmonogramu wydań i przez cały czas licznie będą kupować „Super Express” – mówi w rozmowie z „Białym Orłem” redaktor naczelny gazety Grzegorz Zasępa.

Podobnie jak na wschodnim wybrzeżu USA media polonijne w Chicago również dostosowują się do obecnych realiów. Założony przez PNA w 1908 roku Dziennik Związkowy cztery lata temu przekształcił się z gazety codziennej na wydawaną trzy razy w tygodniu. Fot. Dziennik Związkowy

Elastyczność rynku

Pierwsze sygnały wskazują na to, iż czytelnicy pozytywnie ustosunkowali się do zmian. – Podeszli do tego ze zrozumieniem, jednym ze skutków redukcji frekwencji gazety jest też wzrost sprzedaży i wyższe nakłady poszczególnych wydań – tłumaczy „Białemu Orłowi” Dariusz Porzeżyński, manager powstałego w 1996 roku nowojorskiego wydania „Super Expressu”. – Obawialiśmy się reakcji ze strony naszych czytelników, ale jak na razie odbiór jest pozytywny, nie mamy sygnałów, żeby ktoś był niezadowolony, z niektórych punktów mieliśmy natomiast sygnały, iż zabrakło gazet i żeby zwiększyć dowożony nakład – dodaje Dariusz Porzeżyński.

Potwierdza to Renata Bodziak z istniejącego ponad 20 lat sklepu MaxMart w New Britain w stanie Connecticut, będącego punktem w lokalnej polskiej dzielnicy kojarzącym się często z polskim „kioskiem” ze względu na dostępny w nim szeroki asortyment polonijnej i polskiej prasy. Wg właścicielki sklepu, pomimo iż sprzedaż gazet spadła na przestrzeni ostatnich lat, w dalszym ciągu po polską prasę przychodzi tu spore grono klientów. Tym, którzy nie są w stanie trafić tu co dzień, odkłada gazety do teczek. – Mam w sklepie około 65 teczek, do których odkładam klientom co tydzień gazety, w tym „Super Express” – relacjonuje „Białemu Orłowi” Renata Bodziak, wg której gazeta ta wciąż ma bazę stałych czytelników, wśród których są też byli czytelnicy „Gazety Polskiej” po tym, jak dziennik zniknął z rynku kilka lat temu.

Z podobną reakcją spotkał się „Dziennik Związkowy” w Chicago, ostatni polski dziennik ukazujący się w mieście liczącym milion osób polskiego pochodzenia. Gazeta zmieniła frekwencję na trzy razy w tygodniu ze względu na pandemię, podczas której drastycznie spadła zarówno sprzedaż, jak i poziom reklam. Frekwencja ta została już na stałe i jak sugeruje dyrektor generalny gazety Łukasz Dudka, ciężko byłoby dziś utrzymać gazetę ukazującą się w trybie codziennym. Zmiany te nie wpłynęły jednak na lojalność czytelników gazety, choć wg jej dyrektora, zmierza ona w kierunku stania się tygodnikiem. – W naszym przypadku wydanie weekendowe bardzo się różni od codziennych gazet, ma dużo większy format, objętość i o wiele większą dystrybucję. W zasadzie dla wielu naszych czytelników „Dziennik Związkowy” sprowadza się właśnie do tego weekendowego wydania – tłumaczy „Białemu Orłowi” Łukasz Dudka. – Dlatego dobrze rozumiem decyzję wydawcy nowojorskiego „Super Expressu” – dodaje w nawiązaniu do przedsięwzięcia, jakim jest zorganizowanie dystrybucji, szczególnie w przypadku gazety codziennej. „Dziennik Związkowy” obecne dostępny jest w 250 punktach na terenie Chicago.

Przyglądając się bliżej polskojęzycznym mediom w USA, a szczególnie prasie drukowanej, nie można raczej dojść do wniosku, iż jest ona zagrożona bądź iż lata poszczególnych tytułów są policzone. Zarówno sama ilość tytułów dostępnych na rynku, jak i ich nakłady, często zaskakują osoby spoza polonijnych środowisk i pomimo iż na polonijnych rynkach działają też polskojęzyczne portale, radio czy telewizja, Polacy wciąż chętnie sięgają po polskie gazety i uważają je za nieodłącznie związane z lokalnym życiem polonijnym. Wielu polonijnych wydawców czy dziennikarzy również postrzega swoją pracę jako swoistą misję do wypełnienia, dostrzegając swą rolę w podtrzymywaniu polskiej kultury, języka i wartości na amerykańskiej ziemi. Potrafią też dostosować się i odnaleźć w zmieniających się realiach zarówno na rynku medialnym, jak i polonijnym, a to znaczy, iż dostęp do lokalnych polskich gazet Polonia będzie mieć jeszcze przez długie lata. Ci, którym na nich zależy, powinni je wspierać, a to niewątpliwie powinno dotyczyć całej Polonii i nas wszystkich.


Darek Barcikowski

Idź do oryginalnego materiału