— Mąż nie rozumiał tego, co się ze mną dzieje. Widział tylko, iż nie zdążyłam przygotować obiadu, bo "wydawałam jego pieniądze". "Kompletnie zwariowałaś, w głowie ci się poprzewracało, za dużo masz wolnego czasu" — słyszałam codziennie. Potem się wyprowadził, a na odchodnym zażądał rozwodu. Nie będę go błagać, by ze mną został — pisze pani Aneta w liście do Onetu.