Rzecz podejmuje kwestię ukraińskiej emigracji i uchodźstwa, konfrontując ją nie tylko ze współczesnym doświadczeniem, ale i z historią. Aktorzy grali z werwą, w czym pomagał i entuzjazm publiczności, i błyskotliwy tekst sztuki. Owacja na stojąco była więc w pełni zasłużona. Podolska scena, jak podpowiada jej nazwa, powstała z inicjatywy 20 ukraińskich dramaturgów, by promować nowy teatr. I robi to mimo wojny, przygotowując kolejne premiery – pewna, iż publiczność nigdy nie zawiedzie.
Podobnie jest w innych kijowskich teatrach, czy to będzie Operetka grająca „Bal”, czy Narodowa Opera wystawiająca „Zaporożca za Dunajem”, pierwszą ukraińską operę, czy Akademicki Teatr im. Łesi Ukrainki z „Tangiem” Sławomira Mrożka – premiera odbyła się pod koniec marca br., wszędzie publiczność dopisuje, a bilety lepiej kupować z wyprzedzeniem. Wszędzie też obecna jest wojna, o której przypominają informacje o procedurach na wypadek alarmu i o zbiórkach na siły zbrojne. Kijowianie przywykli, iż obrona przeciwlotnicza bardzo skutecznie chroni stolicę, bez obaw więc korzystają z miejskiego życia.
W Charkowie, niemal nieustannie ostrzeliwanym przez Rosjan, sytuacja jest znacznie trudniejsza. W ubiegłym roku obowiązywał zakaz organizowania wydarzeń angażujących więcej niż 50 widzów. W marcu br. administracja wojskowa zakazała imprez z udziałem widowni.